Charles Simic - Factory
The machines were gone, and so were those who worked them.
A single high-backed chair stood like a throne
In all that empty space.
I was on the floor making myself comfortable
For a long night of little sleeping and much thinking.
An empty birdcage hung from a steam pipe.
In it I kept an apple and a small paring knife.
I placed newspaper all around me on the floor
So I could jump at the slightest rustle.
It was like the scratching of a pen,
The silence of the night writing in its diary.
Of rats who came to pay me a visit
I had the highest opinion.
They'd stand on two feet
As if about to make a polite request
On a matter of great importance.
Many other strange things came to pass.
Once a naked woman climbed on the chair
To reach the apple in the cage.
I was on the floor watching her go on the tiptoe,
Her hand fluttering in the cage like a bird.
On other days, the sun picked through dusty window panes
To see what time it was. But there was no clock,
Only the knife in the cage, glinting like a mirror,
And the chair in the far corner
Where someone once sat facing the brick wall.
Charles Simic - Fabryka
Maszyny zniknęły, ci którzy je obsługiwali również.
Pojedyncze krzesło z wysokim oparciem stało jak tron
W całej tej pustej przestrzeni.
Ja rozłożony na podłodze szykowałem się
Na noc krótkiego snu i długich rozmyślań.
Pusta klatka dla ptaków wisiała na rurze.
Trzymałem w niej jabłko i nożyk do owoców.
Podłogę wokół siebie wyłożyłem gazetami
Żeby móc się zerwać przy najmniejszym szeleście.
To było jak skrzypienie pióra;
Nocna cisza robiąca zapiski w dzienniku.
O szczurach, które przychodziły z wizytą
Miałem jak najlepszą opinię.
Stawały na dwóch łapkach
Jakby miały się zwrócić z grzeczną prośbą
W kwestii najwyższej wagi.
Miało też miejsce wiele innych dziwnych rzeczy.
Jednego razu na krzesło wdrapała się naga kobieta
I sięgnęła po jabłko w klatce.
Obserwowałem z ziemi, jak staje na palcach;
Jej ręka trzepocząca w klatce jak ptak.
W inne dni słońce zaglądało przez zakurzone szyby
Żeby sprawdzić, która godzina. Lecz nie było żadnego zegara,
Tylko nożyk w klatce, błyskający jak lusterko,
I krzesło stojące daleko w rogu,
Gdzie ktoś siedział kiedyś twarzą do ceglanej ściany.
translated by: Radek Kozak