radek kozak

Zakarpacie

Wszystko kurczy się na tej szerokości
Zapada i nędznieje. Z pogasłych drzew
Dobiega odgłos zatrzaśniętych
Dni. Zdziczałe ptaki

Krążą bez celu nad zrujnowanymi
Chałupami — brak tu dla nich
Sensownego łupu. Coś na
Kształt życia trwa jeszcze
Jakieś skrzepy
W kadziach obumarłych
Rzeczy — uparcie niezastygłe

W nicość. Pochylony
Rozcieram w dłoni suchy liść
W tumanie atomów
Myśl o reintrodukcji