Wiwarium
Taka cisza. Słychać chrzęst zapadki W żelaznym zamku sąsiada Czas jak asfalt, topnieje Zapala się niebieskim ogniem Nie musimy narazie umierać Światło przelewa się Przez duszne powietrze. Tłuste Płynie za szybą Jak wielka, dialektyczna ryba Coś, — słowoszczelne Może się zaraz wyrodzić