radek kozak

Elegia zimowa

Ścinki ostatniego światła. Brodzimy w nich
Obtoczeni z ostrych krawędzi, oddechem
Pięczętując istnienie, czekamy
W rozwarciu, aż noc
Dopadnie nas, dopali. Resztki

Ciepła więzną na moment w miękkich jeszcze kościach
W tej niemej pianie chwilowego porozumienia
Na granicy odpływu
Dopóki nie zetną się w nas do końca
Nim na żer nas nie rzuci z powrotem obręcz roku