Ciemno.Noc
jeszcze krwawi. Ropa neonów Nabitych gęsto niczym ćwieki ścieka Z wolna w żelbetowe miasto; drąży — Jej cicha erozja, jej poblask Zimny jak ledy w podsuficiu łazienki Rozwarte koryto dnia czeka W czekaniu ma upodobanie x Jesteście tylko wy, sekundy żłobne W bruzdach miękkich synaps, stłoczone Aksony pamięci — tuż przed świtem Kiedy słońce Nieśmiertelne, przybija do brzegu Balkonu, i rosa wykwita Na długich szpilkach sosen